Miesiąc temu zrezygnowałam z pracy w przedszkolu jako nauczycielka.

A było tak…

9 lat temu byłam pełną energii i entuzjazmu młodą dziewczyną.
9 lat temu wierzyłam, że za sprawą czarodziejskiej różdżki (mojego podejścia i usmiechu) pomogę każdemu dziecku.
9 lat temu, chciałam zmieniać dziecięcy świat.

Dzisiaj…

Dziś już w to nie wierzę.
Dziś już wiem, że nie mogę pomóc każdemu dziecku (zwłaszcza w 25-cio osobowej grupie).
Dziś już wiem, że nie mam w sobie tyle siły, by nieustannie walczyć z przeciwnościami.
Dziś już nie odczuwam satysfakcji z takiej pracy.
Dziś… słucham siebie, swoich potrzeb i wewnętrznego głosu.
Zmieniam ścieżkę, zwracam się w innym kierunku.

Zostawiam tutaj swój stres, który towarzyszył mi podczas zebrania z rodzicami.
Zostawiam tutaj dziecięce łzy, które ocierałam chusteczką.
Zostawiam tutaj rozmowy, które wyjaśniały ważne dziecięce problemy.
Zostawiam tutaj moją uwagę, którą starałam się obdarzyć każde dziecko.
Zostawiam tutaj swoje wsparcie, gdy Kasia mimo prób, nie potrafi wykonać zadania.
Zostawiam tutaj swój uśmiech, który nie znika mi z twarzy, podczas zabaw z dziećmi.
Zostawiam tutaj swoją satysfakcję, gdy mama Jonasza jedzącego tylko makaron i ryż, wybierze się na diagnozę do Poradni Żywienia Dzieci.

Zostawiam tutaj swoją cierpliwość, gdy po raz nie wiem już który, spotykam się z brakiem reakcji na moją prośbę.
Zostawiam tutaj swoją złość, gdy niedostymulowana sensorycznie Marianna potrzebuje dociążającego kocyka, a rodzice wypierają problem.
Zostawiam tutaj swój smutek, gdy Filip kolejny raz nie ćwiczył czytania z rodzicami w domu, przez co ma znaczne zaległości.
Zostawiam tutaj swój żal, gdy Nikodem znów ma niedomyte stopy i szyję.
Zostawiam tutaj swoje rozgoryczenie, gdy Norbert po raz pierwszy dopiero w przedszkolu trzyma kredkę w ręce.
Zostawiam tutaj swój entuzjazm, który gaśnie, gdy okazuje się, że mimo starań, nie wszystkie dzieci są przeze mnie zauważone tak, jakbym chciała (prym wiodą te najgłośniejsze, najbardziej domagające się uwagi).
Zostawiam tutaj swoje wyczerpanie, gdy w panującym hałasie i chaosie nie mogę skupić myśli.

Każda podróż zawodowa gdzieś się zaczyna i gdzieś się kończy.

Nie narzekam.
Nie czekam.
Słucham siebie.
Nie mogę zmienić systemu, więc zmieniam swoją drogę.

Czy ta zmiana wyjdzie mi na dobre?

*wszystkie imiona zostały zmienione na potrzeby tego artykułu.

P.S. Przeszłaś podobną drogę? Podziel się w komentarzu swoimi spostrzeżeniami.

Nie czekam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.